W zeszły weekend pojechałem do Manchesteru. Przenocowałem tam u przyjaciela z niedzieli na poniedziałek.
Prawdę mówiąc, po raz pierwszy od zeszłego lata wyjechałem z Birmingham. Winię pandemię – już zbyt przyzwyczajony byłem do braku nowych doświadczeń i otoczeń. Przez wcześniejszy wypadek nie było też możliwości prowadzenia samemu. Szkoda. Chciałbym spróbować.
Jechałem autobusem: zabiera to tylko piętnaście minut więcej niż pociąg, ale kosztuje o wiele mniej. Kiedyś dużo jeździłem autobusem między miastami, ale zbyt dawno tego nie robiłem – mój żołądek nie wytrzymuje dobrze. No przeżyłem.
Po dwóch godzinach słuchania podcastów dotarłem i zaraz na miejscu powitała mnie koleżanka z Instagrama, słynna z uczenia się kantońskiego. Ostatni raz byłem w tym mieście 5 lat temu, przed przeprowadzeniem się do Anglii i rozpoczęciem życia tutaj; tym razem widziałem to centrum miasta z całkowicie nowej perspektywy. Czyli z dwóch nowych perspektyw: jako mieszkaniec innego miasta Anglii, i jako ktoś, kto rozważa zamieszkanie tutaj przez następne trzy lata na studia. (Warto wspomnieć, że nienawidzę dużych miast z wysokimi budynkami i ruchliwymi ulicami.)
Continue reading